środa, 2 marca 2011

Uwalniacz przynet spiningowych

<h2>Uwalniacz przynęt spinningowych</h2>
<p>Autorem artykułu jest Olsen</p>
<br />
Uwalniacz przynęt spinningowych. Nie  wyobrażam sobie nie mieć go ze sobą podczas wypadów spinningowych. Uratował tyle moich ulubionych przynę, że będę mu wdzięczny do końca swoich wędkarskich dni.<br />
<p>Świetna  miejscówka, woda wlecze się nie dając poznać, co ukrywa na dnie.  Puszczam wobler pod pas trzcin, czuję, że schodzi głębiej, czuję jego  tyrkanie na szczytówce. Nagle jest, zacinam, wędką gnie się w parabolę  i….kolejny zaczep. Wabik z serii Executor, w kolorze płoci, został na  dnie, kilkanaście złotych polskich również. Tego dnia zerwałem jeszcze  kilka Meppsów, straty oceniam na kilkadziesiąt złotych – a przecież  mogło do tego nie dojść, gdybym odpowiednio wcześniej wyposażył się w  uwalniacz. Następnego dnia bez cienia zastanowienia zamawiam gadżet ze  strony importera.<br />Chciałbym  Wam po krótce przedstawić jak to ustrojstwo się prezentuje, w jaki  sposób z niego korzystać oraz czego się ustrzegać by wykorzystać jego  efektywność w 100%. Zaczynamy od początku. Na rynku na dzień dzisiejszy  tylko dwa uwalniacze cieszą się sporym powodzeniem – polski Grom oraz  kanadyjski Snagaway . Różnią się innym patentem na uwalnianie przynęty.  Grom łapie tylko za krętlik, Snagaway również za wabiki. Mnie do gustu  przypadł ten drugi, i to ten chciałem Wam zaprezentować. Zestaw składa  się z linki o długości 20 metrów, plastikowej obudowy i szpuli oraz  metalowego uwalniacza.<br />Linkę  nawijamy na plastikową szpulę, zabezpieczając odpowiednim węzłem.  Szczególnie łowiący z łodzi na głębokich zbiornikach powinni zadbać o to  by żyłka była przywiązana do szpuli. Łowiący na rzekach mogą sobie ten  zabieg darować.Węzeł łączący element metalowy z linką musi być  odpowiednio wytrzymały. Proponuję zastosować popularny węzeł spinningowy  3 końce. Trzyma mocno i pewnie. Element metalowy składa się z dwóch  części – gniazda oraz zapadki, pełniącej rolę chwytaka.<br />Podczas  montowania linki na zapadce zwróćcie uwagę by nie przechodziła ona pod  gniazdem tylko opierała się na jego krawędziach, w innym przypadku  uwalniacz nie będzie mógł zacisnąć się na przynęcie (przy pierwszym  montażu strzeliłem taką gafę, jakież było moje zdziwienie dlaczego  uwalniacz nie łapie wabika). Nacięcie w kształcie litery U służy do  przewlekania żyłki, po to, by znalazła się ona w środku gniazda, dzięki  temu możemy zsunąć uwalniacz do miejsca zaczepu. Kąt padania kija to  tafli wody około 70-ciu stopni. Czym mniejszy ten kąt tym trudniej  będzie uwalniaczowi zsunąć się w dół. Nie bez znaczenia jest również  odległość, uwalniacz traci na swojej efektywności w miarę zwiększania  się dystansu między wędkarzem a zaczepionym wabikiem. Do 5 metrów  odległości, przynęty można uwolnić bez większych problemów, powyżej tej  odległości pojawiają się problemy z zsunięciem się uwalniacza po żyłce,  zwiększa  się kąt między żyłką a wędką, występują większe siły tarcia na  żyłce oraz opór wody. Wędkując z łodzi na zbiornikach problem jest  jakby ominięty, zawsze możemy podpłynąć pod miejsce zaczepu i spuścić  uwalniacz w dół. Na rzekach lub zbiornikach gdzie wędkujemy z brzegu  efektywność uwalniacza jest już ograniczona, mimo to nie przekreśla to  jego zastosowania w moim wędkowaniu. Zawsze mam go w plecaku i prawie  zawsze, choć raz ląduje w wodzie. Jako ciekawostkę dodam, że udało mi  się kiedyś odczepić przynętę z …drzewa. Podrzucając woblera pod linię  brzegową niefortunnie trafiłem w gałęzie, pozostało rwać lub spróbować  zastosować uwalniacz. Trochę podskoków i ciętego języka pod nosem  przyniosło skutek, wobler wrócił bez większych uszkodzeń do pudełka.  Błędnym jest myślenie, że uwalniacze niszczą przynęty – mnie nie  zdarzyło się by w sposób drastyczny naruszyć korpus czy lakier woblera. W  przypadku przynęt gumowych uwalniacz może je uszkodzić wtedy, kiedy  złapie za wabika, przy złapaniu krętlika - gumę wyciągniemy bez  naruszonego korpusu. Z obrotówkami jest podobnie, może dojść do  wykrzywienia drutu, na którym jest montowana paletka jednakże w  przypadku złapania za krętlik obrotówka jest nienaruszona. Po stokroć  wolę odzyskać naruszoną gumę lub wirówkę czy nawet zniszczoną  doszczętnie jakąkolwiek przynętę niż zostawiać „złom” w wodzie. Dla  przykładu, dany odcinek rzeki odwiedza miesięcznie 100-tu spinningistów,  niech każdy z nich zerwie w tym czasie tylko jedną przynętę – zobaczcie  ile dziadostwa zostawiamy. O kasie nie wspominając.<br />Kiedyś  stosowałem przypony o mniejszej wytrzymałości niż wytrzymałość linki  głównej (jak rwać to przypon lub węzeł).  Miałem kilka takich  przypadków, że pękał przypon podczas szarpania się z uwalniaczem  (uwalniacz łapał wtedy tylko za krętlik). Proponuję stosowanie przyponów  o wytrzymałości 7 lub 10 kg , wówczas jest pewność że wabik złapany za  krętlik będzie pewnie wyciągnięty na powierzchnię.<br />To  tyle, co chciałbym Wam zaprezentować. W internecie znajdziecie  sprzedawcę na Polskę tego wynalazku, produkt oryginalnie zapakowany  importowany z USA. Cena nie odstrasza, w moim przypadku zwrócił się  podczas jednego wypadu. Nie wyobrażam sobie nie mieć go ze sobą podczas  wypadów spinningowych. Człowiek się przyzwyczaja tak samo jak do  okularów polaryzacyjnych – to po prostu trzeba mieć w swoim arsenale.</p>
---
    <p><p><a href="http://rybazycia.blogspot.com" target="_blank">Ryba Życia</a></p></p>

Artykuł pochodzi z serwisu <a href="http://artelis.pl/">www.Artelis.pl</a>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz